piątek, 16 listopada 2012

Kac cz 8



-  Dobra, dawaj do łazienki, zaopiekuję się tym twoim,, ugryzieniem’’ – powiedział z przekąsem Shikamaru, gdy tylko zamknęły się drzwi od jadalni, lecz dziwna atmosfera natychmiast zaczęła bić od dziewczyny – Yyyyy…….  Coś nie tak ?
                   - Zauważyłeś, że my zawsze uciekamy ? – powiedziała Temari zatrzymując się w holu.
- Nooo……….. I co z tego ? Źle ci z tym ?
                    - Ciągle będziemy tak robić ?
- Temari…… o co ci chodzi ?
                     - Przed każdym problemem będziesz uciekać ? – dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy.
- O co ci chodzi ?! – Nara złapał dziewczynę za ramiona
                     -  Puść mnie i przestań krzyczeć
- Nie krzyczę i nie puszczę cię dopóki…….
                     - Puszczaj !
- Nie !
        
      Trzymana przez silne dłonie chłopaka Temari nie próbowała się nawet szarpać. Po prostu szybko odchyliła głowę. I jeszcze szybciej zmieniła kierunek ruchu głowy na przeciwny, wykorzystując rozmach i zapewniając spotkanie nosa Shikamaru z jej czołem.

- Arghh !! – chłopak puścił blondynkę, chwytając się za nos
                        - Nigdy więcej mnie nie ……… - zaczęła mówić, ale głos uwiązł jej w gardle na widok krwi wyciekającej z pomiędzy palców Nary - …. Hej………. Hej, Shikamaru…… nic ci nie jest ?
- Spferdalajf- seplenił chłopak
                        - Poczekaj…. Pokaż mi to , spróbuję ci ………
- Zabiefaj łapfy! – Shikamaru odtrącił ręce dziewczyny tak gwałtownie, że ta wylądowała na ścianie i osunęła się na podłogę. Wystarczył moment, żeby dziewczynie załzawiły się oczy.
                        - Odejdź…… Zostaw mnie w spokoju ! – Temari zaczynała już płakać na dobre.
   
    Shikamaru odjął ręce od krwawiącego nosa, a było jej już tyle, że wyciekały z jego złączonych dłoni na podłogę. Spojrzał na Temari, której łzy ciekły już ciurkiem po policzkach. Przez moment patrzył jej w oczy , a potem odwrócił się, pobiegł przez hol znaczą całą trasę czerwoną serpentyną i z trzaskiem drzwi zniknął w łazience. Temari długo usiłowała nie płakać i nie kierować wzroku w stronę łazienki. I w miarę długo jej się to udawało. Lecz gdy zaczęła płakać, płakała tak długo, aż z braku sił nie mogła już wykrztusić nic przez zachrypnięte gardło. 

*                      *        *         *                    *
    
       Kurwa! Ile tego jeszcze będzie wyleci mi z nosa? Ja pierdole, złamała mi nos ! Ta franca złamała mi nos ! Kurwa…………. Chyba przestaje lecieć………. Ja jebie, wyglądam jakby mnie z rzeźni wypuścili, wszędzie jucha. O, nawet w lustrze………. Kurwa mać, mam taki krzywy nos ? Złamany, złamany jak nic……….

- Cholera – stęknął Shikamaru stojąc nad umywalką, i przeglądając się w lustrze. Większość twarzy, całe dłonie, koszulka i pół łazienki ochlapał swoją hemoglobiną -  Musiałbym to zatamować……..
            
         Długowłosy chłopak bez zastanowienia chwycił jakąś szmatkę leżącą na półce przy lustrze. Parę długich chwil dociskał ją do nosa i dopiero zwrócił uwagę, że od jego ostatniej wizyty w tej łazience nic się nie zmieniło. Szczoteczki leżały na podłodze, razem z zapalniczkami, lufkami, butelkami i wszelkiej maści różnymi przedmiotami i częściami garderoby. Minęło następne parę chwil, nim Shikamaru zrozumiał, że coś jest nie tak. Wystarczyła sekunda, żeby Nara wyrzucił koronkowe stringi, które dociskał do zbitego nosa.

*                      *        *         *                    *

- Ja nie mogę…… Nie, no wypadałoby żebym wyszedł i przeprosił, ale przecież…….. To nie ja zacząłem, prawda ? – monologował chłopak do odbicia w lustrze.
- Racja, przecież to ona rozkwasiła mi nos, ja jestem bez winy – odpowiadał chłopak z lustra.
- O co jej w ogóle chodzi? O to, że nie trzymam jej za rękę, kiedy inni patrzą ? Co ona, chciałaby się ze mną ślinić dla szpanu ? A kto ja kurwa jestem ?  Casanova czy Don Juan ?
- Shikamaru Nara
- No właśnie, przecież ja nie będę dla niej……….. Cholera, w sumie, dla kogo jak dla kogo, ale dla niej właśnie mógłbym……..  Ale przecież, ja…….. Kurwa, czemu to się tak komplikuje? Jedna noc, i nagle przeżyłem więcej spraw związanych z dziewczynami niż przez całe moje życie.  Ja chyba, się pierwszy raz tyle razy całowałem……… Ja się w ogóle pierwszy raz całowałem.
- No, Casanovą to ja nie jestem- wypalił złośliwie Nara w lustrze.
- Spadaj…… Nie mogę tak tego zostawić, przecież …… Przecież ja………. Ja ją…………….. Kurwa, idę do niej.
- Tylko papci nie zgub po drodze. I weź jakiś ochraniacz po znowu dostane bęcki od niej jak Najman od Pudziana – rzucił złośliwie na odchodne lustrzany Shikamaru, kierując się w stronę odbicia drzwi w lustrze.
- Wal się – powiedział długowłosy chłopak obmywając dłonie i twarz z krwi.  Chwilę później złapał  za klamkę i wyszedł  z łazienki.

*                      *        *         *                    *

- Hej – powiedział niepewnie, do dziewczyny wciąż skulonej pod ścianą. Kiedy odpowiedziała mu cisza, zapytał: Wszystko w porządku ?
                    - Nic nie jest w porządku
- Przepraszam, nie chciałem Cię zranić
                    - Jasne, ty nigdy nic nie chcesz. Jedyne co chcesz, to uciekać. Przed innymi i przed odpowiedzialnością –głos dziewczyny zaczął się niebezpiecznie modulować. Długowłosy chłopak nie czekał na dalszy rozwój stanów emocjonalnych Temari, tylko zareagował natychmiastowo. Kucnął obok niej i przytulił.
- Kocham Cię
                    -Puść mnie natych…….. Co ?!!
- Kocham Cię – powtórzył już głośniej Shikamaru wstając i pociągając za sobą Temari.
                     - Ty……….. ja……… przestań.
-Kocham Cię Temari – powiedział wciąż ją obejmując. Minęła długa i ciężka chwila, i poczuł jak ręce dziewczyny obejmują go i splatają się na jego plecach.
                     - Ja …….. Shikamaru, przepraszam Cię za ten nos, i ja………. Ja Ciebie też kocham. Słyszysz ? Kocham Cię , ty płaczliwa beksa lalo. Właśnie za to Cię kocham. Ale nie kłóćmy się już więcej. Nigdy…………
-Nie będziemy – powiedział przez nos  Nara i pocałował Temari. A ona była bardziej niż chętna, żeby odpowiadać na pocałunki.
                  

*                      *        *         *                    *
         
            Nie wiedzieć jak i kiedy, Shikamaru zdał sobie sprawę, że wciąż całując się z blondynką, wylądowali jakimś sposobem w łazience, która wciąż była częściowo zakrwawiona. Chłopak nie kierował swoim ciałem, żyło swoim życiem. Po prostu zdawał sobie sprawę, że wszystko się posuwa coraz bardziej. Nie wiedzieć kiedy pomagał Temari ściągnąć bluzkę. Po chwili wspólnie mocowali się ze sprzączką jego paska. Wciąż całując się i tuląc, pozbawiali się powoli ubrań, nie za bardzo wiedząc gdzie się podziać w zaśmieconej łazience. Temari, szybkim ruchem, przekręciła zamek w drzwiach, zamykając ich na dobre. Kilka przyjemnych i szybkich chwil potem, Shikamaru zdał sobie na moment sprawę, że jedną dłonią obejmuje pierś dziewczyny, kciukiem pocierając jej sutek. Po chwili chłopak zwrócił uwagę, że jakimś cudem obydwoje wylądowali w wannie. Przez moment w głowie młodego Nary pojawili się Neji i Tenten, ale długo to nie trwało, bo wir emocji i uniesień, porwał go powrotem. Zdążył zamienić się pozycją z Temari i wylądował na górzę, jeżdząc językiem po szyi blondynki.
                    
              - Tylko, nie zrób mi następnej malinki……. – wysapała dziewczyna.
              
          Chłopak w odpowiedzi zaczął ssać brodawkę jej lewej piersi, na co Temari zareagowała przeciągłym westchnięciem. Po chwili, Nara jadąc autostradą po ciele blondynki mijał się z jej pępkiem. Ciasność wanny dawała znać o sobie i  o tym, że zaprojektowano ją dla jednej osoby, nie dla dwóch. Shikamaru czuł, że pieką go policzki.
            
           Czy to jest seks ? Uprawiamy teraz seks ? Cholera wie, ale jest…… przyjemnie. Przyjemnie, nieziemsko, super, zajebiście …….
            
             Miliony myśli i uczuć przelatywały przez głowę chłopaka. I nagle usłyszał krzyk:
                            - Shikamaru ! Shikamaru, krew !!!
             
         Kurwa, mój nos ! Krew zaczęła lecieć akurat teraz ?!
            
        Młody mężczyzna zerwał się, wyskoczył z wanny i pochylił twarz nad umywalką. Rozpaczliwie, próbując zatamować ręką krwotok. Stał tak dłuższą chwilę czekając aż, jego napuchnięty nos się uspokoi. Kątem oka widział, że Temari wygramoliła się już z wanny, i usiadła przygaszona na jej rancie. Shikamaru miał dziwne wrażenie, że jeo odbicie w lustrze złośliwie się do niego uśmiecha, ale  olał to , tym bardziej, że krew przestala wylewać się z jego nosa.  Przemył dłonie i już chciał się brać za twarz, gdy kunoichi z wioski piasku , dzierżąc jakąś skarpetkę odwróciła jego głowę w swoją stronę.
                   
           - Chodź do mnie, pomogę Ci…….. To wszystko moja wina, gdyby nie ja to byś………
-Gdyby  nie Ty, to mój pobyt tutaj nie miałby sensu – powiedział uśmiechając się, i nie dając po sobie poznać, że skarpetka już drugi raz boleśnie przetarła jego nos. – To…….. Co teraz zrobimy ?
                    - Ubierzemy się, posprzątamy w tej łazience i zobaczymy co z Ino……
- Temari…… A nie moglibyśmy jeszcze raz sprób………
                    -  Nie przeginaj i nie kuś losu chłopcze – odrzuciła skarpetkę i pstryknęła go w nos palcem – No i rozchmurz się. Nigdzie się nie wybieram, jeszcze będziemy mieli czas dla siebie. Poza tym, od kilku godzin nie śpię, a zdążyłam zacząć ogarniać tą całą sytuację, pobić wkurzającą dziewczynę, obić mojego chłopaka, dostać od niego wyznanie miłosne ,a i jeszcze w międzyczasie się zakochać. I to pomimo kaca po dniu wczorajszym.
- Hahaha – zaśmiał się Shikamaru – Ale ja poważnie mówiłem, że Cię …….. no że ja Ciebie……..
                     - Wiem – przerwała mu widząc, że męczy się – Ale pamiętaj o co Cię prosiłam. Dowiedz się czy się wczoraj zabezpieczyliśmy.
- Dobrze – spoważniał – A wiesz przypadkiem gdzie są moje spodnie ?
                    - A skąd  mam niby wiedzieć ?
- Bo je ze mnie zdarłaś ?
                    - Hahaha, No nie przesadzaj panie kartoflowy nosie.
- Co ?
                     - Haha, nic.
-Haha, piaskowa czarownica.
                     - Pfffff…….. Beksalala
- Hahahahahah
                      - Hahahahah

piątek, 2 listopada 2012

Kac cz. 7


        - O, jesteście – stwierdził Sasuke widząc wchodzących do kuchni  Shikamaru i Temari– I jak wam poszło ?
               - Właśnie, co zrobiliście z tą świnką piggy ? – wtrąciła Sakura poprawiając pozycję pod kocem.
-Eeeee………..
                             - Ino teraz………..
-Odpoczywa i …………..
                             - Ogarnia się. Prawda Shikamaru ?
- Dokładnie Temari.
         - Ahaa – stwierdził Uchiha patrząc zdziwionym wzrokiem to na chłopaka to na dziewczynę, którzy sztukę uzupełniania swoich zeznań, zaczynali doprowadzać do perfekcji  -  A kiedy zejdzie ? I co ważniejsze, kiedy nas rozkujecie ? Normalnie tyłka już nie czuję,  i marznę…….
- Pod kocem ?
         - Sakura jest jakaś oziębła …..
-Auuuaaa – powiedział Nara widząc kolejny cios w wykonaniu Haruno dzisiejszego dnia i zbolałą twarz Uchihy nurkującą w odmęty koca.
               - Właśnie, rozkujcie nas do cholery- wyburczała różowo włosa- Nie żebym was poganiała, ale to jest kurewsko nie fajne, że ktoś nas przykuł do kaloryfera, i nie możemy się ruszyć, podczas gdy cała jebana reszta tych……..
                            - Shikamaru! – przerwałą jej nagle Temari – Wołają nas, musimy lecieć do jadalni, żeby wszystko poszło w dobrym kierunku.
- Oczywiście.– zrozumiał w migi  dziedzic klanu Nara i odkrzyknął -  Już lecimy!
                - Co ? Ale przecież nikt nie woła……. – Sakura nawet nie kończyła zdania, bo Shikamaru i Temari wystrzelili jak guma z majtek z kuchni i zniknęli w przedpokoju – Sasuke, czy ty to widziałeś ?!  Oni stąd uciekli !
        - Wcale im się nie dziwie……..
                 - Co ty tam burczysz pod nosem ?!
        -   Nie. Nic, nic ……

*                      *        *         *                    *

- Hahaha, świetnie to rozegrałaś, hahahaa
            - Hihi… No co ? Widziałam, że Sakura się zaczyna rozkręcać, więc musiałam działać natychmiastowo…… Hahaha, tyle, że nikt nas nie wołał, a my i tak uciekliśmy. Hahahahahaha
- Brawo, moja krew – wciąż idąc Shikamaru objął Temari ręką,  przysunął ją do siebie, i pocałował w policzek – Może jednak coś z Ciebie wyrośnie, haha.
             - Może wyrośnie? Wątpisz w to? – droczyła się dziewczyna.
- Nie, ciągle głęboko wierzę, że będzie z Ciebie dobra dziewczynka.
             - Kto wie ? Podobno wiara czyni cuda ……..
- I jest matką głupców.
              - Wszyscy mężczyźni to głupcy, szczególnie gdy zaczynają myśleć kutasem, zamiast głową.
- Pijesz do czegoś ?
               - Nie, skąd…… Przecież Ty, nawet nie mógłbyś myśleć penisem, z powodu jego braku, hi hi.
- No proszę, myślałem, że pokazałem Ci już wszystkie moje zalety: logiczne myślenie, odporność mojego ciała na przemoc rozchwianych emocjonalnie  kobiet, monstrualnego fiuta i całą resztę, a tu proszę…… Chyba jednak musimy się poznać wzajemnie troszkę dogłębniej…….
                - Dobra, tylko się nie podniecaj – ostudziła chłopaka dziewczyna, mówiąc ściszonym głosem z powodu zbliżania się do zamkniętych drzwi jadalni – Eh …teraz znowu powrót do rzeczywistości.
- Wolę naszą wspólną nibylandię – Shikamaru szedł powoli i mówił tak cicho, że praktycznie szeptał do ucha dziewczyny, która uśmiechnęła się do niego słysząc te słowa.
                - Ja też – powiedziała i szybko pocałowała Nare w usta.
- Mniam – uśmiechnął się – Dobra, ja mam otworzyć drzwi ?
                -  Gentelman otwiera drzwi przed kobietą.
- Nikt nie mówił, że jestem gentelmanem- powiedział długowłosy chłopak otwierając drzwi do jedynego pomieszczenie na parterze, którego jeszcze nie zwiedzili  w szaleństwie dzisiejszego dnia.
    
 Jak można się spodziewać, reakcja Nary i kunoichi piasku była adekwatna do sytuacji w pomieszczeniu.  I była widoczna zarówno w mimice twarzy, chociażby poprzez wybałuszenie oczu u Temari, jak i  gestykulacji, jak choćby złapanie się za głowę przez Shikamaru.

-  Nie, nie, nie…… No po prostu kurwa nie! Nie kurwa ! Czy jest jakiś głupi pomysł na który nie  wpadliśmy wczorajszej nocy ?!

             Jadalnia, czyli duże pomieszczenie z centralnie ustawionym, dużym, rozkładanym stołem i rzędem szafek zamontowanych przy ścianie po prawej, było ładnym, schludnym pomieszczeniem zawsze wypełnionym światłem z powodu zamontowanych dużych okien. Określenie, było ładnym pomieszczeniem jest dobrym, pasującym do sytuacji zwrotem.                             W szczególności słowo ,, było ’’.

 *                     *        *         *                    *

- Kto…… Kto to zrobił? – ledwie wydusił z siebie długowłosy chłopak
            - Hę ? – jedynym który zwrócił uwagę na osłupienie Nary był Neji – A to ……. No, to już takie było jak przyszliśmy………..
- No, ale żeby tak w drzazgi ?!  Jak……..   ?!
            - No chyba tą siekierą – Hyuuga wskazał na toporek, oparty o ścianę obok gigantycznej kupy śmieci, i instynktownie podrapał się w rozwaloną dolną wargę – I to tak w pizdu. Większa część szafek leży w szczapach, jedyne co było do odratowania leży tutaj.
                           - Drzwiczki ? – zdziwiła się Temari, starając się nie kosić wzroku na Tenten, która jakiś czas temu spędziła troszkę za dużo czasu sam na sam z Shikamaru.
           - No….. drzwiczki od szafki. Ale przecież…… lepszy rydz, niż nic….. co nie ?- powiedział niepewnie białooki chłopak.
        
           Kurwa, kto był w aż takim stanie, że zaczął rąbać siekierą meble ? Ja pierdole……. No ręce mi opadają…………  Dobra, chuj, trzeba to wszystko ogarnąć, potem się pomyśli……

    - Temari, przepraszam, że pytam, ale…… co ci się stało w szyję ? – zapytała nieśmiało Hinata odkładając na kupę puszki po piwie.
                     - Gdzie ?- zdziwiła się autentycznie kunoichi piasku, a gdy zrozumiała, że Hyuuga mówi o świeżej malince, zaczęła się czerwienić-  Aaaaa, no to jest ten….. No ………
         - Ugryzienie pająka – wtrącił Naruto nieświadomie chwaląc się lekko przekłamaną wiedzą jak i uśmiechem ukazującym brak ubytków w uzębieniu.
     - Pająka? - zdziwiła się Tenten.
         - No pająka, ubiliśmy skurczy syna razem z Shikamaru i Temari. Mówię wam taki był wielki że normalnie nie wiedzieliśmy czym go zatłuc. Ale szast prast, chwila moment stwierdziliśmy z Narą, że jak się jebać to bez gaci, więc ………Bach !! Po chwili Temari zrównała go z ziemią !  Serio, ledwie co ją troszkę popchnęliśmy, żeby większego pędu nabrała…………….
- Jednak kto się urodził pizdą, chujem nie umrze – podsumował półgębkiem Shikamaru, korzystając z tego, iż wszyscy zasłuchani byli w historyjkę Naruto      – Ależ on koloryzuje, mmmmmm…….. Zastanawia mnie tylko, czy on naprawdę opowiada  tak, korzystając ze swojej wrodzonej głupoty, czy świadomie ratuję nam tyłki ?
                     -  Patrząc na ułańską fantazję, z jaką opowiada te bajery, to chyba   są to naturalne pokłady idiotycznego optymizmu, ale cicho…………..
- Jasne, bo oni uwierzą w bajeczkę o pająku…………
                     - Zamknij się ! – syknęła Temari, nerwowo poprawiając kołnierzyk bluzki, które za żadne skarby nie chciał rozciągnąć się na tyle, żeby zasłonić malinkę.
         - ……… no i wtedy skurwiel, dziabnął ją w szyję. Ale szybki cios z buta i była już niego tylko paćka na ścianie. I wtedy ja zszedłem, a  oni posprzątali pająka……….
                - Ale, Temari może powinnaś……. Jeśli to ugryzienie powinnaś pójść chociaż je przemyć wodą……….
                            - Masz…….. masz, rację Hinata – przytaknęła Temari, dziwiąc się, że ktoś mógł przełknąć tak lipną bajeczkę – Shikamaru, pomożesz mi ?
- Jasne – uśmiechnął się do niej chłopak – Eeee…….. dużo jeszcze zostało tu do ogarnięcia ?
         -  Zasadniczo to tamte butelki – Uzumaki mówiąc to wskazał na kupę szklanych butelek w rogu jadalni składającą się ze szkła po różnych rodzajach alkoholu  - No i ten żyrandol……..
- Kurwa, musieliście też żyrandol stłuc ?  
          - To nie ja, więc nie do mnie z pretensjami......... Cała reszta śmieci jest zasadniczo już w workach. Wszystko posortowane i podzielone…… Znaczy wszystko oprócz żyrandola………..
- Olać to. Zajmiemy się teraz piętrem ?
                    - Ale niech każdy ogarnia swój pokój – zastrzegła  Tenten
-Spoko, to my zaraz dojdziemy, i zajmiemy się swo…… - przerwał Shikamaru wsłuchując się w głos dochodzący z kuchni poprzez hol.
        - Nara !! Shikamaru Nara !!! Ino krzyczy z góry, że jak tylko się wydostanie, to będzie z ciebie taka kostka Rubika, że własnym językiem będziesz stymulował swój punkt G ! I lepiej idź na górę, bo jej krzyki działają mi na nerwy ! – wrzeszczała Sakura.
                               - No, to……. To my ten…….
- Pójdziemy przemyć to ugryzienie………
                              - I zaopiekujemy się Ino…..
- A potem posprzątamy nasz pokój- dokończył wspólny dialog młody Nara.
        
           Korzystając z paru sekund jakie każdy człowiek potrzebuje na zrozumienie wypowiedzianych do niego słów, Temari wraz z Shikamaru wykonali manewr zawrócenia, i szybko ulotnili się z jadalni, zamykając za sobą drzwi.  W ciszy jaka zapadła pierwszym który zabrał głos, był milczący dotąd Sai, opierający się o stół, który jakimś cudem przetrwał rozwałkę :
      
       -  Oni to chyba już tak na serio, co nie? – zapytał i zanucił w oryginale przebój grupy The Beatles – All, you need is love….. Paraparapa……. All you need is love………
- Oj, on już zrobi wszystko czego ona need, jak będzie jej przemywać tą  raAaaauuuuuuu……
            -  Zamknij się i weź do roboty – Tenten zdzieliła Neji’ego kuksańcem łokcia  w żebra – Trzymaj worek ……………….

*                      *        *         *                    *
PS
        W najbliższym, aczkolwiek nieokreślonym czasie czeka mnie przeprowadzka, więc przez jakiś czas może być krucho z wstawianiem, kolejnych części historii. W każdym bądź razie nie bójcie się, nie zamierzam porzucić bloga, gdy poznałem przyjemność dostawania pozytywnych komentarzy :D Dzięki :) 
                                                                                     SUIGETSU - Leń