środa, 26 grudnia 2012

Kac cz 9


- To co ? Idziemy na górę ?
                       -  Niestety – westchnęła Temari – Jeśli jeszcze raz  mnie zdenerwuje to teraz ją chyba ……..
- Teraz Cię powstrzymam. Do kompletu z tym burdelem wokół nas mielibyśmy też trupa do kolekcji.
                     - Nie przesadzaj z tym denatem, brzydalu.
- Haha, nie przesadzaj ? – spytał ironicznie Shikamaru wskazując na swój spuchnięty nos.
                    - Oj tam, oj tam – rzuciła dziewczyna i złapała za klamkę od pokoju Ino i Sai’a.
         

             W momencie otwierania drzwi, niezidentyfikowany dźwięk dochodzący z wnętrza pokoju przybrał na sile i zdało się rozróżniać poszczególne słowa dochodzące z szafy.  Słysząc niepochlebne słowa o sparzeniu się swoich przodków z jeleniami Shikamaru wyszarpnął zielony wibrator klinujący drzwiczki od szafy. Wyszarpnął go płynnym ruchem i gdyby nie czujność na wszystko co jest wymierzone w jego stronę, to pchnięte od wewnątrz drzwi prawdopodobnie obok do kolekcji skaleczeń mógłby dołożyć pęknięcie czaszki obok spuchniętego nosa i niezliczonych uderzeń zaserwowanych mu przez posiadaczki estrogenu i innych żeńskich hormonów.


*                      *        *         *                    *
         

            -Ty! – wysapała Ino kiedy wydostała się z szafy, której nie klinował już wibrator. Opuchnięcie i fioletowa otoczka rysowały się już na tyle mocno na jej twarzy, że guz był pierwszą rzeczą która rzucała się w oczy – Ja cię …….
                      - Siadaj na dupie, małpo – spokojnie przerwała jej Temari i posępnie dorzuciła – Jak mnie zdenerwujesz to znowu wylądujesz w szafie. 
- No, no , no , spokojnie. Ino , posłuchaj, sytuacja jest trudna. Pamiętasz może cokolwiek z wczorajszego dnia ?
           - Nie – fuknęła podchodząc do torebki i zaczynając w niej grzebać– Szminka, szminka ………..Eeee….. co to ?
                       - Pokaż – rzuciła Temari patrząc na kawałek czarnego papieru w ręce Yamanaki.
         - Ty się pierdol, lampucero!
                       - Zamknij ryj, cipo !
- Dobra, daj to ! – Shikamaru wyrwał papier z ręki Ino, który okazał się biletem wejściowym – To jest wejściówka. Do klubu!
            Biały Tygrys. Bilet w czarnej tonacji z wyrysowanym białym tygrysem na odwrocie ładnie się prezentował. Był wystawiony z wczorajszą datą. Wszystko ładnie gdyby nie to, że kosztował 250 zł.  Za jedną osobę.
- Widać było nie wąsko – powiedział Nara, przemnażając koszt biletu przez liczbę uczestników tych ,, darmowych ’’ wczasów- Kojarzy ci się coś ?
             - Nic a nic
- Cholera……
                        - Spójrz na to w ten sposób, że mamy już jakąś poszlakę, łośku.
- Taa…. I kolejną zbyteczną bombę estrogenu.
              - Hej ! – Ino po chwili załapała, iż to ona jest obiektem kąśliwej uwagi.
- No co ? Poczekaj jak zobaczysz co się stało z domkiem.
                           - I tarasem – dodała Temari
- No, ogólnie jest źle, trzeba sprzątać….
               - Mam to w nosie – przerwała Yamanaka i zaczęła się krzątać po pokoju, przerzucając bałagan z miejsca na miejsce– Widzieliście moją mascarę ?
                            - Nie, wystarczy nam, że musimy patrzeć na maszkarę – powiedziała kunoichi piasku.
                - Milcz, gadzie! – Ino pokosiła oczy na Temari, ale tym razem wiedziała, że jeśli przegnie pałę, to skończy się to następnym guzem na czole, na którego zakrycie pójdzie mnóstwo podkładu.
- Dobra, spokój……. Ogarnij się, my poczekamy na dole i obmyślimy dalszy plan działania – powiedział Shikamaru otwierając blondynce z kraju wiatru drzwi na korytarz.
              - Jasne , jasne – Yamanaka szperając po pokoju nawet nie odwróciła głowy.
                           - Chodź – wyciągnęła za koszulkę z pokoju i trzasnęła drzwiami na odchodne Temari.
             
  
              *                             *        *         *                    *


- Uff…..  – sapnął Nara i zsunął się po ścianie, kończąc na podłodze w pozycji półleżącej.
                  - Było ciężko, co ?
-No, bez Ciebie by się nie udało. Masz siłę i argument.
                  - No ba – uśmiechnęła się Temari
- Dokładnie. To jest Siła, a to jest Argument – powiedział wskazując po kolei na lewą i prawą pierś blondynki. 
                  - Oj, pieprz się – zmieszała się dziewczyna , ale Shikamaru widział, że ten niby przypadkowy komplement wywołał ukradkowy uśmiech na twarzy kunoichi machinalnie poprawiającej dekolt bluzki.
- No, Sakury to z Ciebie się zrobić nie da – kontynuował wazelinę siedzący Nara.
                   - Ty też nie jesteś taki najgorszy. Masz całkiem ładny…… brzuszek.
-Brzuszek?
                   - Prawie jak ośmiopak. No może bardziej kaloryfer z parteru, ale jednak – odpowiedziała siadając i wtulając się w obejmującego ją Shikamaru.
-Prawie ? – droczył się długowłosy chłopak, a jego prawa ręka obejmująca blondynkę zaczęła przesuwać się po ciele dziewczyny.
                   - No jeszcze parę lat na siłowni i może będziesz mógł bez większego wstydu zdjąć koszulkę na plaży -  wdzięcznie śmiała się Temari.
   
      
              Popołudniowe słońce nadawało dziwnego uroku wykładzinie podłogowej i kafelkach naściennych w kolorze rzadkiego rozwolnienia w końcu korytarza. Wpadające przez okno  na piętrze światło  padało praktycznie na całą leżącą najbliżej framugi dziewczynę i rękę chłopaka, która trafiła na miejsce którego szukała.
               
                  
                     - Czego tam szukasz ? – chichotała Temari czując palce chłopaka w okolicach pępka.
- Hmmm……. – chłopak zaczął energicznie poruszać palcami – Może…Łaskotek ?
                    - Ahhahahahaha….. przestań, przestahahahaha……. Błagam, już starczy……. Ejjj! Czemu przestałeś ?! – oburzyła się dziewczyna
- Bo tego chciałaś?
                    - Ojojojoj….. musisz się jeszcze wiele nauczyć o kobietach……….. No na co czekasz ? Daleehehehehe……. Shikamaru, litości ….. ahahahahah ……. Proszę……….ahahahah……….
- No nie, czy to ta sama Temari którą znam? Przecież taka kobieta jak ona nie tarzała by się po podłodze. I to ze śmiechu.
                     - Masz racje, wiem co do mnie należy – powiedziała i odpowiedziała kontratakiem skierowanym w mięśnie gładkie skupione na brzuchu, będące strasznie podatne na łaskotanie.
- Aaaaaaahahaha….. Ratunku….. aaahaha…. Kobieta mnie bije, pomocy, ahahahahahah……- zdołał wykrztusić śmiejący się Nara próbujący w międzyczasie zrzucić Temari która praktycznie leżała i wiła się jak piskorz wykorzystując go jako poduszkę.
                      - A czy to mój mały Shika ? Czyżby honor mu pozwolił, żeby to dziewczyna go zdominowała i stłamsiła ? Uuuu…. Nie ładnie – dręczyła go z uśmiechem dziewczyna o jasnych włosach, nie szczędząc mu gilgotek.


Shikamaru nagle przestał zwijać się w łaskotkowych konwulsjach. Z dziwacznej esowatej pozycji którą przybrał pod ciężarem dziewczyny kąt widzenia umożliwiał mu na ciekawy rzut izometryczny na Siłę i Argument oraz twarz dziewczyny, zastygłej w zdumieniu.
       
                
                Powodem zdziwienia jak się okazało była sylwetka Sai’a  stojącego w przeciwnym końcu korytarza, na schodach. Nara nawet leżąc widział minę niedowierzania na twarzy artysty. Zrezygnowany chłopak widząc kolejny raz parę w poufnej sytuacji tylko spuścił wzrok i pokręcił z niedowierzaniem głową. Potem, zabrał szczątki swojej wary w ludzkość, zawrócił i zszedł bez słowa po schodach na dół, skąd przyszedł.              



 Shikamaru trwożliwie spojrzał z poziomu parteru  na twarz dziewczyny do której serce biło mocniejszym rytmem. Spojrzał, i o dziwo, zdziwił się.
                
                 
                       - Ehh….. Ten Sai. Współczuje mu troszkę. Przy nas musi czuć się samotny – rzuciła i szybko pocałowała chłopaka z wioski liścia.
- No -  zdążył potwierdzić nim usta Temari nie pozbawiły go możliwości artykułowanej mowy. Po chwili do gry weszli zapasowi zawodnicy – języki.
                 Niemiłosiernie krótki i niemiłosiernie przyjemny pocałunek para przerwała po zdecydowanie za krótkim – w mniemaniu chłopaka –czasie. Ale cóż, oboje znali swoje obowiązki.
 - Idziemy ?
                 - Niestety. Po co wystawiać moralność Sai’a na kolejne zachwianie?
- Szkoda – chłopak zaczął coraz częściej dostrzegać, że nie chce przerywać chwili intymności z Temari. Niezależnie od pracy do wykonania, chwile spędzone z kunoichi napawały go radością i nieopisanym optymizmem. Jedyny szkopuł był w tym, że ……
              
        
           Cholera…..  Chce mi się palić-pomyślał Shikamaru wstając i podążając w kierunku schodów – Ten zakład………… Fuck, kurwa………. Muszę coś wymyślić.

 
              *                    *        *         *                    *

piątek, 16 listopada 2012

Kac cz 8



-  Dobra, dawaj do łazienki, zaopiekuję się tym twoim,, ugryzieniem’’ – powiedział z przekąsem Shikamaru, gdy tylko zamknęły się drzwi od jadalni, lecz dziwna atmosfera natychmiast zaczęła bić od dziewczyny – Yyyyy…….  Coś nie tak ?
                   - Zauważyłeś, że my zawsze uciekamy ? – powiedziała Temari zatrzymując się w holu.
- Nooo……….. I co z tego ? Źle ci z tym ?
                    - Ciągle będziemy tak robić ?
- Temari…… o co ci chodzi ?
                     - Przed każdym problemem będziesz uciekać ? – dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy.
- O co ci chodzi ?! – Nara złapał dziewczynę za ramiona
                     -  Puść mnie i przestań krzyczeć
- Nie krzyczę i nie puszczę cię dopóki…….
                     - Puszczaj !
- Nie !
        
      Trzymana przez silne dłonie chłopaka Temari nie próbowała się nawet szarpać. Po prostu szybko odchyliła głowę. I jeszcze szybciej zmieniła kierunek ruchu głowy na przeciwny, wykorzystując rozmach i zapewniając spotkanie nosa Shikamaru z jej czołem.

- Arghh !! – chłopak puścił blondynkę, chwytając się za nos
                        - Nigdy więcej mnie nie ……… - zaczęła mówić, ale głos uwiązł jej w gardle na widok krwi wyciekającej z pomiędzy palców Nary - …. Hej………. Hej, Shikamaru…… nic ci nie jest ?
- Spferdalajf- seplenił chłopak
                        - Poczekaj…. Pokaż mi to , spróbuję ci ………
- Zabiefaj łapfy! – Shikamaru odtrącił ręce dziewczyny tak gwałtownie, że ta wylądowała na ścianie i osunęła się na podłogę. Wystarczył moment, żeby dziewczynie załzawiły się oczy.
                        - Odejdź…… Zostaw mnie w spokoju ! – Temari zaczynała już płakać na dobre.
   
    Shikamaru odjął ręce od krwawiącego nosa, a było jej już tyle, że wyciekały z jego złączonych dłoni na podłogę. Spojrzał na Temari, której łzy ciekły już ciurkiem po policzkach. Przez moment patrzył jej w oczy , a potem odwrócił się, pobiegł przez hol znaczą całą trasę czerwoną serpentyną i z trzaskiem drzwi zniknął w łazience. Temari długo usiłowała nie płakać i nie kierować wzroku w stronę łazienki. I w miarę długo jej się to udawało. Lecz gdy zaczęła płakać, płakała tak długo, aż z braku sił nie mogła już wykrztusić nic przez zachrypnięte gardło. 

*                      *        *         *                    *
    
       Kurwa! Ile tego jeszcze będzie wyleci mi z nosa? Ja pierdole, złamała mi nos ! Ta franca złamała mi nos ! Kurwa…………. Chyba przestaje lecieć………. Ja jebie, wyglądam jakby mnie z rzeźni wypuścili, wszędzie jucha. O, nawet w lustrze………. Kurwa mać, mam taki krzywy nos ? Złamany, złamany jak nic……….

- Cholera – stęknął Shikamaru stojąc nad umywalką, i przeglądając się w lustrze. Większość twarzy, całe dłonie, koszulka i pół łazienki ochlapał swoją hemoglobiną -  Musiałbym to zatamować……..
            
         Długowłosy chłopak bez zastanowienia chwycił jakąś szmatkę leżącą na półce przy lustrze. Parę długich chwil dociskał ją do nosa i dopiero zwrócił uwagę, że od jego ostatniej wizyty w tej łazience nic się nie zmieniło. Szczoteczki leżały na podłodze, razem z zapalniczkami, lufkami, butelkami i wszelkiej maści różnymi przedmiotami i częściami garderoby. Minęło następne parę chwil, nim Shikamaru zrozumiał, że coś jest nie tak. Wystarczyła sekunda, żeby Nara wyrzucił koronkowe stringi, które dociskał do zbitego nosa.

*                      *        *         *                    *

- Ja nie mogę…… Nie, no wypadałoby żebym wyszedł i przeprosił, ale przecież…….. To nie ja zacząłem, prawda ? – monologował chłopak do odbicia w lustrze.
- Racja, przecież to ona rozkwasiła mi nos, ja jestem bez winy – odpowiadał chłopak z lustra.
- O co jej w ogóle chodzi? O to, że nie trzymam jej za rękę, kiedy inni patrzą ? Co ona, chciałaby się ze mną ślinić dla szpanu ? A kto ja kurwa jestem ?  Casanova czy Don Juan ?
- Shikamaru Nara
- No właśnie, przecież ja nie będę dla niej……….. Cholera, w sumie, dla kogo jak dla kogo, ale dla niej właśnie mógłbym……..  Ale przecież, ja…….. Kurwa, czemu to się tak komplikuje? Jedna noc, i nagle przeżyłem więcej spraw związanych z dziewczynami niż przez całe moje życie.  Ja chyba, się pierwszy raz tyle razy całowałem……… Ja się w ogóle pierwszy raz całowałem.
- No, Casanovą to ja nie jestem- wypalił złośliwie Nara w lustrze.
- Spadaj…… Nie mogę tak tego zostawić, przecież …… Przecież ja………. Ja ją…………….. Kurwa, idę do niej.
- Tylko papci nie zgub po drodze. I weź jakiś ochraniacz po znowu dostane bęcki od niej jak Najman od Pudziana – rzucił złośliwie na odchodne lustrzany Shikamaru, kierując się w stronę odbicia drzwi w lustrze.
- Wal się – powiedział długowłosy chłopak obmywając dłonie i twarz z krwi.  Chwilę później złapał  za klamkę i wyszedł  z łazienki.

*                      *        *         *                    *

- Hej – powiedział niepewnie, do dziewczyny wciąż skulonej pod ścianą. Kiedy odpowiedziała mu cisza, zapytał: Wszystko w porządku ?
                    - Nic nie jest w porządku
- Przepraszam, nie chciałem Cię zranić
                    - Jasne, ty nigdy nic nie chcesz. Jedyne co chcesz, to uciekać. Przed innymi i przed odpowiedzialnością –głos dziewczyny zaczął się niebezpiecznie modulować. Długowłosy chłopak nie czekał na dalszy rozwój stanów emocjonalnych Temari, tylko zareagował natychmiastowo. Kucnął obok niej i przytulił.
- Kocham Cię
                    -Puść mnie natych…….. Co ?!!
- Kocham Cię – powtórzył już głośniej Shikamaru wstając i pociągając za sobą Temari.
                     - Ty……….. ja……… przestań.
-Kocham Cię Temari – powiedział wciąż ją obejmując. Minęła długa i ciężka chwila, i poczuł jak ręce dziewczyny obejmują go i splatają się na jego plecach.
                     - Ja …….. Shikamaru, przepraszam Cię za ten nos, i ja………. Ja Ciebie też kocham. Słyszysz ? Kocham Cię , ty płaczliwa beksa lalo. Właśnie za to Cię kocham. Ale nie kłóćmy się już więcej. Nigdy…………
-Nie będziemy – powiedział przez nos  Nara i pocałował Temari. A ona była bardziej niż chętna, żeby odpowiadać na pocałunki.
                  

*                      *        *         *                    *
         
            Nie wiedzieć jak i kiedy, Shikamaru zdał sobie sprawę, że wciąż całując się z blondynką, wylądowali jakimś sposobem w łazience, która wciąż była częściowo zakrwawiona. Chłopak nie kierował swoim ciałem, żyło swoim życiem. Po prostu zdawał sobie sprawę, że wszystko się posuwa coraz bardziej. Nie wiedzieć kiedy pomagał Temari ściągnąć bluzkę. Po chwili wspólnie mocowali się ze sprzączką jego paska. Wciąż całując się i tuląc, pozbawiali się powoli ubrań, nie za bardzo wiedząc gdzie się podziać w zaśmieconej łazience. Temari, szybkim ruchem, przekręciła zamek w drzwiach, zamykając ich na dobre. Kilka przyjemnych i szybkich chwil potem, Shikamaru zdał sobie na moment sprawę, że jedną dłonią obejmuje pierś dziewczyny, kciukiem pocierając jej sutek. Po chwili chłopak zwrócił uwagę, że jakimś cudem obydwoje wylądowali w wannie. Przez moment w głowie młodego Nary pojawili się Neji i Tenten, ale długo to nie trwało, bo wir emocji i uniesień, porwał go powrotem. Zdążył zamienić się pozycją z Temari i wylądował na górzę, jeżdząc językiem po szyi blondynki.
                    
              - Tylko, nie zrób mi następnej malinki……. – wysapała dziewczyna.
              
          Chłopak w odpowiedzi zaczął ssać brodawkę jej lewej piersi, na co Temari zareagowała przeciągłym westchnięciem. Po chwili, Nara jadąc autostradą po ciele blondynki mijał się z jej pępkiem. Ciasność wanny dawała znać o sobie i  o tym, że zaprojektowano ją dla jednej osoby, nie dla dwóch. Shikamaru czuł, że pieką go policzki.
            
           Czy to jest seks ? Uprawiamy teraz seks ? Cholera wie, ale jest…… przyjemnie. Przyjemnie, nieziemsko, super, zajebiście …….
            
             Miliony myśli i uczuć przelatywały przez głowę chłopaka. I nagle usłyszał krzyk:
                            - Shikamaru ! Shikamaru, krew !!!
             
         Kurwa, mój nos ! Krew zaczęła lecieć akurat teraz ?!
            
        Młody mężczyzna zerwał się, wyskoczył z wanny i pochylił twarz nad umywalką. Rozpaczliwie, próbując zatamować ręką krwotok. Stał tak dłuższą chwilę czekając aż, jego napuchnięty nos się uspokoi. Kątem oka widział, że Temari wygramoliła się już z wanny, i usiadła przygaszona na jej rancie. Shikamaru miał dziwne wrażenie, że jeo odbicie w lustrze złośliwie się do niego uśmiecha, ale  olał to , tym bardziej, że krew przestala wylewać się z jego nosa.  Przemył dłonie i już chciał się brać za twarz, gdy kunoichi z wioski piasku , dzierżąc jakąś skarpetkę odwróciła jego głowę w swoją stronę.
                   
           - Chodź do mnie, pomogę Ci…….. To wszystko moja wina, gdyby nie ja to byś………
-Gdyby  nie Ty, to mój pobyt tutaj nie miałby sensu – powiedział uśmiechając się, i nie dając po sobie poznać, że skarpetka już drugi raz boleśnie przetarła jego nos. – To…….. Co teraz zrobimy ?
                    - Ubierzemy się, posprzątamy w tej łazience i zobaczymy co z Ino……
- Temari…… A nie moglibyśmy jeszcze raz sprób………
                    -  Nie przeginaj i nie kuś losu chłopcze – odrzuciła skarpetkę i pstryknęła go w nos palcem – No i rozchmurz się. Nigdzie się nie wybieram, jeszcze będziemy mieli czas dla siebie. Poza tym, od kilku godzin nie śpię, a zdążyłam zacząć ogarniać tą całą sytuację, pobić wkurzającą dziewczynę, obić mojego chłopaka, dostać od niego wyznanie miłosne ,a i jeszcze w międzyczasie się zakochać. I to pomimo kaca po dniu wczorajszym.
- Hahaha – zaśmiał się Shikamaru – Ale ja poważnie mówiłem, że Cię …….. no że ja Ciebie……..
                     - Wiem – przerwała mu widząc, że męczy się – Ale pamiętaj o co Cię prosiłam. Dowiedz się czy się wczoraj zabezpieczyliśmy.
- Dobrze – spoważniał – A wiesz przypadkiem gdzie są moje spodnie ?
                    - A skąd  mam niby wiedzieć ?
- Bo je ze mnie zdarłaś ?
                    - Hahaha, No nie przesadzaj panie kartoflowy nosie.
- Co ?
                     - Haha, nic.
-Haha, piaskowa czarownica.
                     - Pfffff…….. Beksalala
- Hahahahahah
                      - Hahahahah

piątek, 2 listopada 2012

Kac cz. 7


        - O, jesteście – stwierdził Sasuke widząc wchodzących do kuchni  Shikamaru i Temari– I jak wam poszło ?
               - Właśnie, co zrobiliście z tą świnką piggy ? – wtrąciła Sakura poprawiając pozycję pod kocem.
-Eeeee………..
                             - Ino teraz………..
-Odpoczywa i …………..
                             - Ogarnia się. Prawda Shikamaru ?
- Dokładnie Temari.
         - Ahaa – stwierdził Uchiha patrząc zdziwionym wzrokiem to na chłopaka to na dziewczynę, którzy sztukę uzupełniania swoich zeznań, zaczynali doprowadzać do perfekcji  -  A kiedy zejdzie ? I co ważniejsze, kiedy nas rozkujecie ? Normalnie tyłka już nie czuję,  i marznę…….
- Pod kocem ?
         - Sakura jest jakaś oziębła …..
-Auuuaaa – powiedział Nara widząc kolejny cios w wykonaniu Haruno dzisiejszego dnia i zbolałą twarz Uchihy nurkującą w odmęty koca.
               - Właśnie, rozkujcie nas do cholery- wyburczała różowo włosa- Nie żebym was poganiała, ale to jest kurewsko nie fajne, że ktoś nas przykuł do kaloryfera, i nie możemy się ruszyć, podczas gdy cała jebana reszta tych……..
                            - Shikamaru! – przerwałą jej nagle Temari – Wołają nas, musimy lecieć do jadalni, żeby wszystko poszło w dobrym kierunku.
- Oczywiście.– zrozumiał w migi  dziedzic klanu Nara i odkrzyknął -  Już lecimy!
                - Co ? Ale przecież nikt nie woła……. – Sakura nawet nie kończyła zdania, bo Shikamaru i Temari wystrzelili jak guma z majtek z kuchni i zniknęli w przedpokoju – Sasuke, czy ty to widziałeś ?!  Oni stąd uciekli !
        - Wcale im się nie dziwie……..
                 - Co ty tam burczysz pod nosem ?!
        -   Nie. Nic, nic ……

*                      *        *         *                    *

- Hahaha, świetnie to rozegrałaś, hahahaa
            - Hihi… No co ? Widziałam, że Sakura się zaczyna rozkręcać, więc musiałam działać natychmiastowo…… Hahaha, tyle, że nikt nas nie wołał, a my i tak uciekliśmy. Hahahahahaha
- Brawo, moja krew – wciąż idąc Shikamaru objął Temari ręką,  przysunął ją do siebie, i pocałował w policzek – Może jednak coś z Ciebie wyrośnie, haha.
             - Może wyrośnie? Wątpisz w to? – droczyła się dziewczyna.
- Nie, ciągle głęboko wierzę, że będzie z Ciebie dobra dziewczynka.
             - Kto wie ? Podobno wiara czyni cuda ……..
- I jest matką głupców.
              - Wszyscy mężczyźni to głupcy, szczególnie gdy zaczynają myśleć kutasem, zamiast głową.
- Pijesz do czegoś ?
               - Nie, skąd…… Przecież Ty, nawet nie mógłbyś myśleć penisem, z powodu jego braku, hi hi.
- No proszę, myślałem, że pokazałem Ci już wszystkie moje zalety: logiczne myślenie, odporność mojego ciała na przemoc rozchwianych emocjonalnie  kobiet, monstrualnego fiuta i całą resztę, a tu proszę…… Chyba jednak musimy się poznać wzajemnie troszkę dogłębniej…….
                - Dobra, tylko się nie podniecaj – ostudziła chłopaka dziewczyna, mówiąc ściszonym głosem z powodu zbliżania się do zamkniętych drzwi jadalni – Eh …teraz znowu powrót do rzeczywistości.
- Wolę naszą wspólną nibylandię – Shikamaru szedł powoli i mówił tak cicho, że praktycznie szeptał do ucha dziewczyny, która uśmiechnęła się do niego słysząc te słowa.
                - Ja też – powiedziała i szybko pocałowała Nare w usta.
- Mniam – uśmiechnął się – Dobra, ja mam otworzyć drzwi ?
                -  Gentelman otwiera drzwi przed kobietą.
- Nikt nie mówił, że jestem gentelmanem- powiedział długowłosy chłopak otwierając drzwi do jedynego pomieszczenie na parterze, którego jeszcze nie zwiedzili  w szaleństwie dzisiejszego dnia.
    
 Jak można się spodziewać, reakcja Nary i kunoichi piasku była adekwatna do sytuacji w pomieszczeniu.  I była widoczna zarówno w mimice twarzy, chociażby poprzez wybałuszenie oczu u Temari, jak i  gestykulacji, jak choćby złapanie się za głowę przez Shikamaru.

-  Nie, nie, nie…… No po prostu kurwa nie! Nie kurwa ! Czy jest jakiś głupi pomysł na który nie  wpadliśmy wczorajszej nocy ?!

             Jadalnia, czyli duże pomieszczenie z centralnie ustawionym, dużym, rozkładanym stołem i rzędem szafek zamontowanych przy ścianie po prawej, było ładnym, schludnym pomieszczeniem zawsze wypełnionym światłem z powodu zamontowanych dużych okien. Określenie, było ładnym pomieszczeniem jest dobrym, pasującym do sytuacji zwrotem.                             W szczególności słowo ,, było ’’.

 *                     *        *         *                    *

- Kto…… Kto to zrobił? – ledwie wydusił z siebie długowłosy chłopak
            - Hę ? – jedynym który zwrócił uwagę na osłupienie Nary był Neji – A to ……. No, to już takie było jak przyszliśmy………..
- No, ale żeby tak w drzazgi ?!  Jak……..   ?!
            - No chyba tą siekierą – Hyuuga wskazał na toporek, oparty o ścianę obok gigantycznej kupy śmieci, i instynktownie podrapał się w rozwaloną dolną wargę – I to tak w pizdu. Większa część szafek leży w szczapach, jedyne co było do odratowania leży tutaj.
                           - Drzwiczki ? – zdziwiła się Temari, starając się nie kosić wzroku na Tenten, która jakiś czas temu spędziła troszkę za dużo czasu sam na sam z Shikamaru.
           - No….. drzwiczki od szafki. Ale przecież…… lepszy rydz, niż nic….. co nie ?- powiedział niepewnie białooki chłopak.
        
           Kurwa, kto był w aż takim stanie, że zaczął rąbać siekierą meble ? Ja pierdole……. No ręce mi opadają…………  Dobra, chuj, trzeba to wszystko ogarnąć, potem się pomyśli……

    - Temari, przepraszam, że pytam, ale…… co ci się stało w szyję ? – zapytała nieśmiało Hinata odkładając na kupę puszki po piwie.
                     - Gdzie ?- zdziwiła się autentycznie kunoichi piasku, a gdy zrozumiała, że Hyuuga mówi o świeżej malince, zaczęła się czerwienić-  Aaaaa, no to jest ten….. No ………
         - Ugryzienie pająka – wtrącił Naruto nieświadomie chwaląc się lekko przekłamaną wiedzą jak i uśmiechem ukazującym brak ubytków w uzębieniu.
     - Pająka? - zdziwiła się Tenten.
         - No pająka, ubiliśmy skurczy syna razem z Shikamaru i Temari. Mówię wam taki był wielki że normalnie nie wiedzieliśmy czym go zatłuc. Ale szast prast, chwila moment stwierdziliśmy z Narą, że jak się jebać to bez gaci, więc ………Bach !! Po chwili Temari zrównała go z ziemią !  Serio, ledwie co ją troszkę popchnęliśmy, żeby większego pędu nabrała…………….
- Jednak kto się urodził pizdą, chujem nie umrze – podsumował półgębkiem Shikamaru, korzystając z tego, iż wszyscy zasłuchani byli w historyjkę Naruto      – Ależ on koloryzuje, mmmmmm…….. Zastanawia mnie tylko, czy on naprawdę opowiada  tak, korzystając ze swojej wrodzonej głupoty, czy świadomie ratuję nam tyłki ?
                     -  Patrząc na ułańską fantazję, z jaką opowiada te bajery, to chyba   są to naturalne pokłady idiotycznego optymizmu, ale cicho…………..
- Jasne, bo oni uwierzą w bajeczkę o pająku…………
                     - Zamknij się ! – syknęła Temari, nerwowo poprawiając kołnierzyk bluzki, które za żadne skarby nie chciał rozciągnąć się na tyle, żeby zasłonić malinkę.
         - ……… no i wtedy skurwiel, dziabnął ją w szyję. Ale szybki cios z buta i była już niego tylko paćka na ścianie. I wtedy ja zszedłem, a  oni posprzątali pająka……….
                - Ale, Temari może powinnaś……. Jeśli to ugryzienie powinnaś pójść chociaż je przemyć wodą……….
                            - Masz…….. masz, rację Hinata – przytaknęła Temari, dziwiąc się, że ktoś mógł przełknąć tak lipną bajeczkę – Shikamaru, pomożesz mi ?
- Jasne – uśmiechnął się do niej chłopak – Eeee…….. dużo jeszcze zostało tu do ogarnięcia ?
         -  Zasadniczo to tamte butelki – Uzumaki mówiąc to wskazał na kupę szklanych butelek w rogu jadalni składającą się ze szkła po różnych rodzajach alkoholu  - No i ten żyrandol……..
- Kurwa, musieliście też żyrandol stłuc ?  
          - To nie ja, więc nie do mnie z pretensjami......... Cała reszta śmieci jest zasadniczo już w workach. Wszystko posortowane i podzielone…… Znaczy wszystko oprócz żyrandola………..
- Olać to. Zajmiemy się teraz piętrem ?
                    - Ale niech każdy ogarnia swój pokój – zastrzegła  Tenten
-Spoko, to my zaraz dojdziemy, i zajmiemy się swo…… - przerwał Shikamaru wsłuchując się w głos dochodzący z kuchni poprzez hol.
        - Nara !! Shikamaru Nara !!! Ino krzyczy z góry, że jak tylko się wydostanie, to będzie z ciebie taka kostka Rubika, że własnym językiem będziesz stymulował swój punkt G ! I lepiej idź na górę, bo jej krzyki działają mi na nerwy ! – wrzeszczała Sakura.
                               - No, to……. To my ten…….
- Pójdziemy przemyć to ugryzienie………
                              - I zaopiekujemy się Ino…..
- A potem posprzątamy nasz pokój- dokończył wspólny dialog młody Nara.
        
           Korzystając z paru sekund jakie każdy człowiek potrzebuje na zrozumienie wypowiedzianych do niego słów, Temari wraz z Shikamaru wykonali manewr zawrócenia, i szybko ulotnili się z jadalni, zamykając za sobą drzwi.  W ciszy jaka zapadła pierwszym który zabrał głos, był milczący dotąd Sai, opierający się o stół, który jakimś cudem przetrwał rozwałkę :
      
       -  Oni to chyba już tak na serio, co nie? – zapytał i zanucił w oryginale przebój grupy The Beatles – All, you need is love….. Paraparapa……. All you need is love………
- Oj, on już zrobi wszystko czego ona need, jak będzie jej przemywać tą  raAaaauuuuuuu……
            -  Zamknij się i weź do roboty – Tenten zdzieliła Neji’ego kuksańcem łokcia  w żebra – Trzymaj worek ……………….

*                      *        *         *                    *
PS
        W najbliższym, aczkolwiek nieokreślonym czasie czeka mnie przeprowadzka, więc przez jakiś czas może być krucho z wstawianiem, kolejnych części historii. W każdym bądź razie nie bójcie się, nie zamierzam porzucić bloga, gdy poznałem przyjemność dostawania pozytywnych komentarzy :D Dzięki :) 
                                                                                     SUIGETSU - Leń 

poniedziałek, 22 października 2012

Kac cz 6


*                      *        *         *                    *
- Idziemy ?
              -  Hmmm…. Już się uspokoiło wewnątrz, nie słychać już krzyków, więc w sumie……..
- No to dalej, chociaż zasadniczo zapaliłbym sobie papierosa, cholera, najpierw basen, a teraz ty mnie oblałaś i kurwa, co to jest ? – powiedział wyjmując z kieszeni mokrą, i wymiętą paczkę papierosów.
             - Nie powinieneś palić.
- Przez ciebie nie  mam nawet czego, a zresztą….. co ja ? Mam cię w dowodzie, czy jak, żebyś mi mówiła co mam robić, a czego nie  ?
             -  Nie, ale jeśli kiedyś spróbujesz się do mnie zbliżyć śmierdząc fajkami, to cię stłukę.
- Pffff……. Jeśli już  będę chciał się zbliżyć do ciebie , chociaż nie wiem po miałbym to robić o, to po prostu nie będę palił – droczył się Shikamaru.
              - Założymy się ? – zbliżyła się do niego dziewczyna.
- A o co ?
               - O gówno. Zakład, że nie wytrzymasz tygodnia bez papierosa ? – zarzuciła przynętę kunoichi – Jesteś za słaby.
- Zakład. Co to jest jeden tydzień ? To co mi dasz, jak już wygram ?
                - Haha, jak przegrasz to przez cały dzień będziesz moim służącym i będziesz robił wszystko czego sobie zażyczę, a jeśli tobie się uda wytrzymać, chociaż się nie uda, to ja będę twoim.
- O rety…… nawet nie wiesz na co się piszesz, ale tym lepiej dla mnie – uśmiechnął się pewny zwycięstwa Nara – To kiedy zakład wchodzi w życie ?
                 - Od teraz.
-  Ale palić mi się chce…….
                 - Tym bardziej – uśmiechnęła się złośliwie Temari.
- Cholera …….

*                      *        *         *                    *
                
          - Uuuu…… Jak myślisz gdzie ona jest? – zapytała dziewczyna z wioski piasku,  chłopaka zamykającego za nią drzwi do domku.
- Nie wiem, spytajmy się ………. Naruto! Naruto !! Chodź tu !!!
         - Czego ? Już prawie posprzątaliśmy, tylko Sai przypadkiem urwał żyrandol w jadalni , bo…….
                 - Uzumaki, gdzie jest Ino ? Uciekła nam, wpadła do środka i tyle ją widzieliśmy.
          - No właśnie do tego zmierzałem – obruszył się blondyn i oparł o ścianę holu -  Hehe, teraz jak o tym pomyśle to ……. W każdym razie wpadła tu z krzykiem i cała mokra. I na golasa , hehehe……. Usłyszała chyba, że coś się dzieje w jadalni bo pojawiła się w drzwiach, i spojrzała po nas wszystkich mętnym wzrokiem. Jak zobaczyła Sai’a to znów zaczęła krzyczeć i uciekła gdzieś, chyba na górę. Zresztą Sai jak ją tylko zobaczył z dorotką na wierzchu, i mokrymi włosami przyklejonymi do cycków to jak nie smyrgnął …….. I urwał żyrandol.
- Co zrobił?
          - No wskoczył na żyrandol. Ze strachu chyba. W każdym razie Ino zdążyła uciec i jak nie pieprznie ten żyrandol o podłogę. Ehh….. szkoda gadać, dodatkowa  kupa sprzątania i Sai poobijany. Siedzi teraz w komplecie z Neji’m  w kącie , bo Hyuuga też zdążył się doczłapać do nas.
- Dobra, leć pomóc sprzątać Tenten i Hinacie. A my ogarniemy Yamanake.
            - Jasne, jakby coś to weź cyknij jakieś fotki czy coś……..
                      - Naruto, ty może weź ogarnij sytuację między tobą a Hinatą, co ? – zasugerowała Temari.
             - Jaką sytuacje, przecież wszystko jest w porządku, co nie ?
- Temari, zostaw go i chodźmy. Głową muru nie przebijesz, mam racje ?
                       - Masz rację,  panie bekso – złapała go pod rękę blondynka i pociągnęła w stronę schodów na piętro.
         Widząc wspólnie odchodzącą parę w dziwnie radosnym nastroju Naruto Uzumaki, podrapał się po rzadkim, parodniowym zaroście na podbródku i zaczął przetwarzać różne koleje losu.
              -  No to ładnie, że też nasz mały Shikamaru kręci z taką…… Hehehe, muszę powiedzieć reszcie.   

*                      *        *         *                    *

-Jak myślisz w którym pokoju ona się schowała ? – spytał Shikamaru gdy znaleźli się na piętrze – W swoim i Sai’a ?
               - Tam chyba powinniśmy zacząć jej szukać, a potem ogarnąć to wszystko co się stało do tej pory w słowa, opowiedzieć to, no i  uspokoić ją, że nie tylko ona miała dziką noc i obudziła się ze świadomością paru błędów popełnionych tej nocy ?
- Przepraszam cię, ale o jakich błędach ty teraz mówisz  – zapytał trochę urażony  Nara łapiąc za klamkę pokoju Yamanaki – Dobrze wiesz, że to co się……………
                - Spokojnie, teraz żartowałam . Teraz. Bo jeśli okaże się, że przez tą jedną noc następne dziewięć miesięcy będzie……….. kłopotliwe, to nie wróże ci dobrze, hi hi  - powiedziała zalotnie na poważny temat kunoichi
- Temari ……  Ty chyba nie myślisz poważnie, że …………
                 - Nie wiem ……… Chodź i mnie pocałuj.
               
         Młody Nara nie zastanawiał się długo nad prośbą blondynki. Po prostu podszedł. I pocałował. I objął. I przytulił. I całowali się tak przytuleni do siebie i drzwi od pokoju Ino. Można by powiedzieć, że to była romantyczna scena, dwójki młodych ludzi wyznających sobie przez pocałunek ust, więcej niż potrafiliby ująć w słowa. I naprawdę było romantycznie. Dopóki Ino nie otworzyła drzwi .

 *                      *        *         *                    *
                
          - Ała….. No weź puszczaj, płaczku. A ty Ino lepiej chyba nie mogłaś wybrać momentu, co ?
         - Nie wiem, o co ci chodzi, ale chodź ze mną do łazienki………….
- Ino, jak się czujesz?
          - Temari, no chodź, zobacz jak wyglądamy, trzeba się umalować. I przebrać – Yamanaka wskazała pomiętolone ciuchy chyba zdążyła w międzyczasie założyć.
                     - Ino, musimy porozmawiać, wejdźmy do pokoju……
            - Ale…….
-  No chodź – wepchnął ją do środka długowłosy chłopak – Siadaj. Nie, nic nie mów…..  siadaj. A teraz słuchaj, zastanów się i odpowiedz:  Co pamiętasz ……
                    -Z wczorajszego dnia ? – dokończyła Temari.
         Blondynka z Konohy spojrzała pytającym wzrokiem na nich oboje i zmarszczyła czoło, jakby dopiero uświadomiła sobie, w jakiej znajduję się sytuacji. Nagle, dziwny przykurcz wykrzywił jej twarz, a ona wykrzyknęła:
           - To wy mnie oblaliście wodą !  I obudziliście!
- Tak, ale teraz zastanów się………..
            - To przez was latałam z gołą dupą przed wszystkimi ?!
- Ino, uspokój się i …….
       
          Już drugi raz tego popołudnia  Shikamaru  popisał się refleksem. Nie spanikował widząc Yamanake chwytającą pierwszy lepszy przedmiot z brzegu i biorącą zamach. Po paru potyczkach stoczonych z Temari dzisiejszego ranka był pewny tego, że zdąży się uchylić. O dziwo,  miał nawet  czas by skupić się na trzymanym w prawej ręce Ino przedmiocie, którym był ciemno-fioletowy plastikowy penis. Nim dildo zaczęło rozmywać się od pędu w powietrzu, Nara zauważył, że jego długość była sporo dłuższa od pewnie trzymającej zabawkę dłoni blondynki.
          
            -  Ty popieprzony zboczeńcu! Ja ci dam !
                          - Yamanaka, do cholery, uspokój się !
            - A ty małpo nie jesteś lepsza! Zresztą, co ty mi tu będziesz dogadywać ?! Myślisz, że kim ty tu jesteś ?! Przyjechałaś razem z nami tylko dlatego, że owinęłaś sobie Shikamaru wokół palca i go wykorzystałaś. Przecież ty nawet nie jesteś z naszej wioski  – Zezłoszczona Ino wrzeszczała na Temari i nie przebierała za bardzo w argumentach swojej kłótni. - Pfffffff……. zresztą co może wiedzieć o przyzwoitości  chłopczyca z piaskowych wykopów.
                        - Shikamaru !
- Tak ? –zapytał zmieszany chłopak stojący za kunoichi piasku. Mimo, że nie widział jej twarzy, wiedział, że po takiej tyradzie złośliwości, nawet tak silna dziewczyna jak Temari, może się złamać.
                       - Szafa – rzuciła krótko.
- Co ?
                       - Sprawdź szafę ! – wykrzyknęła wciąż stojąc do niego plecami, a głos jej drżał.

         Młody Nara, podszedł do szafy, nie wiedząc czego oczekiwać, a skrzyp otwieranych drzwi, zakłócił, morderczą ciszę. Szybkie spojrzenie do wnętrza uspokoiło chłopaka; nie było tam praktycznie nic, nie licząc pustych wieszaków, i pary butów.

- Pusta…… - powiedział nie wiedząc jak się zachować przy dwóch blondynkach, z której jedna była na skraju płaczu, a w drugiej kipiał gniew. Czuł nienawistny wzrok Ino który go  przewiercał.  Ale bardziej niż jej zmarszczone brwi, przerażała go ręka wędrująca do kolejnego przedmiotu, którą widział kątem oka.
                          - To dobrze……. Sniff…… Tak, to bardzo dobrze ….. – powiedziała dziewczyna głosem, który mimo łamania się, pociągania nosem i dziwnego, przepłakanego brzmienia, sprawił, że po plecach Nary przeszły dreszcze. 

                          *                    *        *         *                    *

- Temari ?- zapytał nieśmiało Shikamaru
                         - Sniff – pociągnęła nosem – Hmmmmmm, sniff ?
- Dobrze się czujesz ?
                         - Tak…… tak, już mi lepiej – słowom wciąż trzymającej pozory twardej kobiety Temari przeczyła piąstka przecierająca łzy z oczu.
- Na pewno ? Bo wiesz……..  Ja…. Jeśli chcesz…… Chodź tu do mnie, chodź, przytul się  i nie płacz już. Z płaczem ci nie do twarzy, wolę gdy się śmiejesz.
                         - Shikamaru , ja……. – zająknęła się szeptająca dziewczyna, wtulona w Nare, w taki sposób, że jej usta były tuż przy jego uchu – Ja….. Uaaaaaaaaa….. aaaaa….. Uaaaaaaa…..aaaaaa….. Uaaaaaa…..
       
                         Zanosząca się od płaczu Temari, dała odczuć swoją bliskość chłopakowi.  Szczególnie jego ucho, dość boleśnie odczuło bliskość jej ust.
  Po paru minutach, osłabiona płaczem i krzykiem i płaczem blondynka chlipała już tylko w ramię długowłosego chłopaka, który delikatnie głaskał ją po włosach.
                         - Powiedz….. Chlip… powiedz. Czy ja, sniff, naprawdę jestem taka zła ?  Ale szcze, e ,e , erze – zapowietrzała się co chwilę Temari – Nie kłam, ch, ch, chcę żebyś mi powiedział prawdę……   Eeeeeeeee……...   Eeeeeeee……….
- No już, już ……. Przecież ona nie mówiła tego na poważnie……. Nigdy nie byłaś zła dla nikogo,  a już tym bardziej dla mnie……… Zawsze wobec mnie  byłaś uczciwa, a to, że jesteś z innej wioski nie ma tu nic do rzeczy. Ino nie powinna wygadywać takich bzdur, bo to ja mogłem wybrać partnerkę na wczasy i z wszystkich dziewczyn jakie znam i jakie są w mojej wiosce, wybrałem właśnie Ciebie. Więc proszę Cię, nie płacz już i nie zawracaj sobie głowy głupotami.
                           - Naprawdę ?
- Naprawdę.
                           - Shikamaru – uspokojona, ale wciąż roztrzęsiona dziewczyna szeptała mu do ucha – Jesteś kochany. Dziękuję Ci. Ale, proszę, nie puszczaj mnie.
- Dobrze- powiedział chłopak, i dopiero zwrócił uwagę, na to, że już od dłuższego czasu buja się lekko w przód i w tył trzymając Temari w objęciach.
                            - Wiesz, dzięki Tobie, już mi lepiej.
- Cieszę się, jakby co, to zawsze jestem obok Ciebie.
                            -  Wiem. Poza tym masz rację, Ino pierdoli straszne bzdury. Raz krzyczy, o przyzwoitości,  a innym razem rzuca wibratorem w mojeg……..- zająknęła się, a Shikamaru odsunął ją lekko od siebie, na tyle by móc jej spojrzeć w oczy.
- Twojego kogo ? – zapytał poważnie, patrząc w jej przekrwione od płaczu brązowe oczy.
                              - Mojego wakacyjnego partnera – wybrnęła z trudnej sytuacji Temari i uśmiechając się wypięła język – I mojego współlokatora z wczasowego pokoju.  I najlepszego chłopaka jakiego znam. No, może jest trochę leniwy, ale w gruncie rzeczy jest zajebisty.
-Hmmmmmm – odpowiedział uśmiechem na uśmiech Shikamaru – Najlepszy jakiego znasz, a do tego zajebisty ? Hmmmm….  Musisz mnie kiedyś z nim poznać.
                                 - Przestań – oparła swoje czoło o czoło Nary.
- Co mam przestać ?
                                 - Przestań
– Ale co ?
                                 - Przestań pieprzyć – wyszeptała zmysłowo i pocałowała go. A on nie chcąc być dłużny, odpowiadał na coraz dłuższe i głębsze pocałunki Temari.

            Nie minęło wiele czasu, a Shikamaru zaczął całować Temari, w pozycji horyzontalnej, mianowicie, leżąc na blondynce. Coraz dłuższe pocałunki przeobrażały się powoli w wędrówkę ust chłopaka po twarzy dziewczyny i okolicach, na co kunoichi piasku reagowała cichymi, ale żywiołowym wzdychaniem. I właśnie w momencie gdy dłonie dziewczyny wzmocniły uchwyt na plecach robiącego malinkę na szyi Temari chłopaka , drzwi  pokoju otworzyły się.

                  - Co jest papużki? Co wam tak długo scho…….. OOoooooo. Przepraszam. Już wam nie przeszkadzam.

O dziwo w progu drzwi stał nie ciemnowłosy Sai, a blond włosy Naruto. Który był szczerze zaskoczony widokiem ich obojga, leżących na  podłodze. A przynajmniej na takiego wyglądał.

                                 - Czekaj Naruto, my wcale nie ……… To Shikamaru…..
- Właśnie, nie uwierzyłbyś jakiego ona miała pająka na plecach. No olbrzym po prostu. Zaraz ją przewróciłem, żeby go zgniotła swoją masą
                              - Ale się zaplątaliśmy i pociągnęłam go……
-  I dlatego leżałem na niej, przez tego pająka. Gdybyś zobaczył to bydle, ledwie daliśmy sobie radę.  Naruto, byłeś tutaj potrzebny, a gdzie się wtedy szlajałeś ?
               - Ja  ……. Sprzątałem na dole, bo kazaliście…… co nie ? – ogłupiały Uzumaki zaczął się tłumaczyć.
- No to co tu robisz, kiedy reszta sprząta ?
               - Bo wszyscy zaczęli się dziwić, co tak długo robicie. Bo wy jak  idziecie we dwoje, to zawsze gdzieś znikacie, i trzeba was szukać.
                            - A czemu tym razem ty przyszedłeś, a nie Sai- spytała dziewczyna poprawiająca koszulkę, która w żaden sposób nie chciała zakryć malinki. – Przecież to on zawsze nas znajdywał……
               - Tak, ale jak się dowiedział, że z wami będzie Ino to za cholerę nie chciał przyjść. Atak właściwie , to gdzie Ino?
                      
                Shikamaru i Temari spojrzeli po sobie, a potem równocześnie spojrzeli na szafę. I na zielony wibrator, którym zostały zaklinowane drzwiczki.
  
- Odpoczywa
                             - Dokładnie, przeżyła szok, ale dojdzie do siebie – powiedz, że już dochodzimy….. że już schodzimy, okej Naruto ?
                - No dobra – powiedział niepewnie Uzumaki i wycofał się do korytarza zamykając drzwi.
- Ufff…..
                               - Co uffff ? Odpoczywa ? Nic lepszego nie jesteś w stanie wymyślić ?
- Nie, nie jestem. Poza tym to nie ja ją tak załatwiłem.
                              -  Bronisz jej ?
- Nie bronię jej, po prostu uważam, że zakończenie kłótni ciosem pozbawiającym przytomności, to lekka przesada, wiesz. A ta szafa to już przegięcie na Maksa, pomijając ten wibrator.  
                             - To co teraz ? – przybita słowami Shikamaru dziewczyna spłynęła ze ściany na której się opierała i usiadła okrakiem na podłodze.
- Teraz wymyślimy coś  - powiedział Nara stając nad nią i wyciągając do niej dłoń – Ty i ja coś wymyślimy. Bo jeśli nie my, to kto ?
            Uśmiechając się coraz bardziej na widok entuzjazmu chłopaka, Temari złapała wyciągniętą dłoń. Po chwili oboje stali obok siebie i śmiali się, tak po prostu. Z radości.
                                   
*                      *        *         *                    *